Argo, czyli oscarowy film wyreżyserowany przez Bena Afflecka, który nie dostał nawet nominacji za reżyserię, przez co pewnie było mu smutno… Affleckowi.
Gra też tutaj superszpiega będącego latynosem. I ma brodę.
Z pewnością Argo spodobałby mi się bardziej, gdyby nie to, że wcześniej wiedziałem, o co w nim chodzi, bo to, co wymyślili Amerykanie, jest naprawdę szalenie zaskakujące, prawdę powiedziawszy, aż dziw bierze, że to wypaliło.
Szlag, spoiler.
Ale to nie ma znaczenia i tak od początku wiadomo, jak film się zakończy.
Zaskakująco, jest mi mało. Odczuwam niedosyt zdarzeń z Hollywood i niedosyt samej akcji w Teheranie. Hollywood, bo John Goodman i Alan Arkin mają świetne rólki i chciałbym ich dłużej widzieć na ekranie. Natomiast Teheran, ponieważ nie potrafię uwierzyć, że Irańczycy to kupili. Naprawdę nie było tam ani jednego łebskiego wypasacza wielbłądów, który potrafiłby skojarzyć kilka znanych faktów?
Zakończenie również lekko zawodzi, bo filmowcy sięgnęli po oklepane schematy i usiłują nam wmówić, że stanie się coś innego niż to, co wiemy, że się stanie. Strasznie prymitywnie są zmotane te sceny, w sensie, jest to niejako kompilacja wszystkich możliwych klisz pościgowo-ucieczkowych, które zostały kiedykolwiek wykorzystane w jakimkolwiek filmie.
Jednak film sam w sobie nie jest zły, jest średnio dobry i zdecydowanie nie jest do porzygu amerykański, co mu się często zarzuca. Nie doszło do gloryfikacji Stanów, widzimy i słyszymy, że też są za co nieco odpowiedzialne.
Reasumując, jeśli macie okazję i wolne popołudnie, względnie nie chce się Wam uczyć na niemiecki, to sięgnijcie po Argo.
Albo nie, jak tam chcecie.
Jaskier
Uciekasz od odpowiedzialności za potencjalnie zmarnowany czas Twoich czytelników.
-Igor
Aj tam, jak sobie te cztery osoby obejrzą i się im nie spodoba, to świat się nie zawali.
Moim zdaniem Argo całkiem zasłużenie dostało tego Oscara. Może jestem naiwna w swojej ocenie, ale dawno nie widziałam tak dobrego amerykańskiego filmu szpiegowskiego. Przede wszystkim scenografia była świetna – naprawdę oddawała klimat tamtych czasów, fryzury, ubrania, wszystko było idealnie dobrane. Co do zakończenia, no cóż, akta sprawy były odtajnione już w 1997, także wszyscy wiedzieli co się stało i jak to się skończy. Efekt dramatyzmu w ostatnich scenach myślę, że miał też oddawać napięcie i stres jakie odczuwali sami pracownicy ambasady. Ale to tylko moja opinia ^^
Nie widziałem większości nominowanych filmów, więc nie wiem, czy Oscar się należał, czy się nie należał.
„Argo” mi się w sumie podobał i zgodzę się co do scenografii, kostiumów i charakteryzacji, dobrali ludzi podobnych do uczestników tamtych wydarzeń.
Poza Affleckiem, co jest na swój sposób śmieszne.
[…] frazy i chyba raczej zdecydowanie nie chcę wiedzieć. Słowo „wypasacze” pojawiło się w opinii na temat Argo, więc nie w kontekście filmów pornografic… Chciałem sprawdzić, na której […]