Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Listopad 2013

Gigantyczny plan zdjęciowy obejmujący podwarszawską willę oraz liczne kluby w stolicy, setki statystów i wiarygodni bohaterowie budzący emocje.
Tak można w kilku słowach opisać stylizowany na paradokument serial wyprodukowany przez MTV pt. Warsaw Shore.
Fabuła jest prosta – ośmioro młodych ludzi ma za zadanie tylko jeden cel – imprezować. Każdego wieczoru udają się do klubu na dancing i „wyrywanie dup”. A potem robią w swojej wilii seksy z przyprowadzonymi osobami.

Wytrawny koneser seriali od razu zauważy, że pomiędzy kolejnymi odcinkami nie ma stuprocentowej ciągłości. Owszem – bohaterowie rozwijają się, ale nie pamiętają o wszystkich wydarzeniach z poprzednich epizodów. Scenarzyści potraktowali je wybiórczo, gdyż pozwoliło im to na ciekawsze poprowadzenie fabuły i doprowadzenie do większej ilości różnorodnych interakcji między bohaterami.
Przyjrzyjmy się im – dobrze zbudowani młodzi mężczyźni i kobiety o ponętnych kształtach. Ideały, do których masy będą dążyć. Wyemitowane dotąd epizody ledwo zarysowały ich niebanalne charaktery, toteż widzowie wciąż trzymani są w niepewności odnośnie tego, co może się wydarzyć.
Na chwilę obecną serial poruszył kilka problemów – dziewczęcia zakochanego od pierwszego wejrzenia, lowelasa próbującego uwieść każdą kobietę, pewnej siebie dziewczyny liczącej na homoseksualny romans – właściwie każdy odcinek skupia się na innym motywie, jednocześnie nie zaniedbując pozostałych.

Debiutujący aktorzy spisali się na medal. W branży są póki co absolutnie anonimowi, ale jestem pewien, że po występie w tym serialu ich kariery zaczną rozwijać się w zawrotnym tempie.
Sposób w jaki parodiują zachowanie młodego pokolenia poraża poziomem. Można niemalże uwierzyć, że to przypadkowi ludzie wyłowieni spośród setek innych chętnych w trakcie castingów. Smutek, gniew, radość i żal malujące się na ich twarzach oraz widoczne w gestach oraz słyszalne w wypowiadanych kwestiach świadczą o niebywałym kunszcie aktorskim, wręcz porażają autentycznością. Widz ma wrażenie, że ma do czynienia z prawdziwymi ludźmi, którzy biorą udział w chorym realty-show.
Przed tymi aktorami jawi się zaiste świetlana przyszłość.

Warsaw Shore stanowi idealną satyrę społeczeństwa, w którym funkcjonujemy. Poprzez hiperbolizację pewnych zachowań i postaw bezwzględnie wskazuje największe przywary młodego pokolenia. W dodatku, traktując wspomnienia postaci wybiórczo, scenarzyści mają okazję wypunktować tych wad o wiele więcej. Jednocześnie jest to alegoria życia prowadzonego tak szybko, że często zapominamy w nim o ważnych wydarzeniach z przeszłości, nie wyciągamy wniosków, nie uczymy się.
Miszczostwo.

„Wolno szaleć młodzieży, wolno starym zwodzić,
Wolno się na czas żenić, wolno i rozwodzić.
Godzi się kraść ojczyznę łatwą i powolną,
A mnie sarkać na takie bezprawia nie wolno?”

Ignacy Krasicki, fragment satyry pt. Świat zepsuty

Jaskier

Read Full Post »

Nie, nie ta. I ta też nie ta. Bo przecież nikt nie chciałby zagłębiać się w historię dorosłego mężczyzny mającego romans z nastolatką. Lub osoby z zaburzeniami psychicznymi, przez które zabija ludzi. Dajcie spokój.
Plakat ukradziony stąd.

Kolejna prosta komedyjka z tego dziwnego gatunku teen movie, lubię od czasu do czasu obejrzeć coś takiego. Te filmy są niezwykle lekkie, rozkosznie naiwnie przedstawiają świat, poprawiają humor i pozwalają się odprężyć. O ile twórcy nie podryfowali w stronę niepohamowanej obrzydliwości.
Tak, sceno z hot-dogami z Wiecznego studenta, czuj się zrugana.

Na szczęście Dziewczyna z sąsiedztwa prezentuje pewien poziom przyzwoitości, poniżej którego nie schodzi. Owszem, to wciąż prościutka historia miłości, której życie rzuca pod nogi kłody, ostatecznie oczywiście przezwyciężane, aczkolwiek oglądanie sprawia przyjemność. Przynajmniej mi.

Głównym bohaterem jest Matt, który pełni w szkole funkcję przewodniczącego lub coś w tym stylu. Jest raczej jednym z tych mniej popularnych uczniów, zostało to ciekawie zobrazowane w scenie wpisywania się do kroniki szkolnej – chłopak nie ma pojęcia, co mógłby tam umieścić pod swoim zdjęciem, nie przychodzą mu do głowy żadne pozytywne skojarzenia z murami, w których spędził ostatnie kilka lat.
Czas poświęca nauce i planowaniu kariery. Chce zostać prezydentem. Bardzo ambitnie, musicie przyznać.
Wszystko oczywiście ulega zmianie, gdy do domu sąsiadki wprowadza się jej bratanica/siostrzenica (?) Danielle. Wskutek niemożliwych do przewidzenia zbiegów okoliczności zaczynają się ze sobą spotykać. Szczęśliwe zakończenie? A gdzieżby! To znaczy potem jest, ale po drodze musi być oczywiście jakaś drama i teraz będzie o niej trochę i będą SPOILERY.
Wychodzi na jaw fakt, iż dziewczyna grała w filmach pornograficznych (w sumie to materiał na dramat) i Matt za namową kumpla popełnia okropeczne głupstwo, zachowuje się jak dupek. Dupkowaty dupek.
Potem robi wszystko, by mu wybaczyła, ale w całą aferę wtrąca się producent mający względem Danielle konkretne plany, dochodzi do awantury o wielki piniądz i w ogóle.

Cholernie podoba mi się sposób, w jaki zostaje rozwiązany ostatni problem. Główni bohaterowie schodzą się sporo przed finałem, więc nie drżymy, zastanawiając się, czy będą parą. Muszą natomiast zdobyć szybko duży piniądz, więc decydują się na naprawdę ciekawe posunięcie. To niezwykle kreatywne jak również zaskakujące, gdy ogląda się film pierwszy raz. Duży plus tej produkcji.

Humor stoi na przyzwoitym poziomie. Mamy do czynienia z kilkoma raczej stereotypowymi postaciami – spontaniczną Danielle, pełnym ambicji Mattem, jego opętanym manią oglądania filmów pornograficznych kumplem, apodyktycznym producentem i tak dalej. Komizm wynika więc w głównej mierze z interakcji zachodzących między nimi. I jest pod tym względem dobrze.

Polecam ludziom lubiącym takie klimaty. Sympatyczny, sensownie podchodzący do poruszanej tematyki.

Jaskier

Read Full Post »

… próbna, bo to przecież listopad i kasztany nie kwitną. Poza tym kawiarnie pozwijały stoliki i te parasolki reklamujące cztery różne marki piwa rozlewanego w tym samym browarze, więc jak tu się kremówkami raczyć?

Ale podejrzewam, że i tak będzie jutro niezły cyrk, może nawet coś na miarę tego, co się działo w ubiegłym roku. No i masa narzekania, lamentów, że trudne, że coś_tam, że zupa była zasłona i źle zasłonięta zasłona.

Dzień jak co dzień.
Polecam zalinkowany niżej filmik, o ile jeszcze nie widzieliście. Nie pomoże Wam, jeśli nie czytaliście lektur, ponieważ jest dosyć chaotyczny, ale można śmiechnąć hardo i przypomnieć sobie kilka ważnych spraw.
Na przykład – gdzie był motyw rozdartej sosny.

Ze swojej strony mogę Wam jeszcze podać link do jednego z moich starszych tekstów, w którym jest nieco skondensowanej wiedzy na temat powieści Elizy Orzeszkowej pt. Nad Niemnem.

Spodziewajcie się jakiegoś podsumowania tych próbnych matur, które zostanie napisane dla SGI Lesser przez współredaktora naczelnego Osprey’a i mnie tak jakoś w następny weekend. To znaczy takie są plany.
I trzymajcie kciuki.
Albo nie trzymajcie.
Jak tam chcecie.

Jaskier

PS Edson ma w ogóle fajne rzeczy w swoim kawałku internetów, więc polecam cały jego kanał.

Read Full Post »

Co wcale nie jest takie łatwe. Zauważyłem, że większość ludzi giba się w rytm pierwszej lepszej usłyszanej melodii. Ja tak absolutnie nie mam. „Nie czuję rytmu”, cokolwiek by to nie znaczyło.
Jest jednak kilka utworów, na które reaguję „normalnie”. Zapraszam do krótkiej listy.

Back in Black – AC/DC

Olbrzymia w tym zasługa serialu Supernatural, w którym pierwszy raz spotkałem się z twórczością tego zespołu i tym gatunkiem muzyki w ogóle. To było jakieś pięć lat temu, gdy przypadkiem na TVN7 złapałem jeden z odcinków drugiej serii. Back in Black jest już w pilotażowym odcinku i dodaje mu niezbędnego pazura. Do dziś pierwsze takty tej piosenki przywołują mi na myśl pędzącą po szosie czarną Impalę z ’67.

Shoot to Thrill – AC/DC

Wejścia Iron Mana przy dźwiękach tej piosenki są kapitalne i ich brak w trzeciej części nieco mnie rozczarował.
Zresztą utwór sam w sobie posiada spory ładunek energii sprawiający, że lubię go słuchać nawet bez patrzenie na zakutego w superzbroję Starka.

Wake Me Up Before You Go-Go – Wham!

Wiedzieliście, że to piosenka duetu od Last Christmas? I że „Wham!” pisze się z wykrzyknikiem?
Co prawda mnie nie ma kto budzić, zanim wyjdzie i w najbliższym czasie się to nie zmieni, ale i tak piosenka jest ekstra. Ma pałera, że się tak wyrażę.

You’re The One That I Want – John Travolta i Olivia Newton-John

Grease jest kapitalny.
Owszem, pod względem fabuły i rozwoju bohaterów to kupa, ale te piosenki! Gdybym potrafił śpiewać i gdybym miał dziewczynę, to w ramach randki zorganizowałbym seans tego filmu w wersji karaoke.
Ta piosenka jest moją ulubioną, odkąd wygrała finalne starcie z Summer Nights.

Smooth Criminal – Michael Jackson

Michael Jackson, czyli jeden z czynników czyniących lata ’80 zajebistymi, choć nie mogę tego pamiętać osobiście. Ale to prawda. Król Popu. Nie tylko jego piosenki są świetne, jego teledyski, choreografia – są kultowe same w sobie.
Właściwie lubię wszystkie utwory tego piosenkarza, ale Smooth Criminal szczególnie. Teledysk jest kapitalny.

Miłego wielokrotnego słuchania!

Jaskier

Read Full Post »

Zacznę od tego, że pamiętam, że miało być coś innego, ale tekst Top 10: Cechy, jakich atrakcyjne kobiety szukają u mężczyzn nie jest tak ciekawy jak to, co dziś znalazłem w spamie.
Przynajmniej z mojej perspektywy. Po prostu na bazie dzisiejszego materiału łatwiej będzie mi się poużalać nad sobą.
Przyjrzyjmy się więc temu!

Zabawa w głupiego: jak Twoja inteligencja wpływa na powodzenie u kobiet
Zapewne podejrzewałeś już o tym – inteligencja ma raczej negatywny wpływ na stosunki z kobietami. Tak, to prawda, jednak świat się na tym nie kończy. Sprawdź, co mógłbyś zrobić, aby to naprawić.
To bardzo miłe, że już na samym początku autor stwierdza, że moim problemem jest zbyt wysoki poziom IQ. Że to wcale nie jest tak, że jestem aspołecznym odludkiem wykazującym objawy zespołu Aspergera.

1: Myślisz zbyt wiele
Mądrzy mężczyźni dokonują wielu obliczeń w ciągu sekundy. Gdy widzisz kobietę, twój usłużny mózg przedstawia ci 1000 powodów dlaczego nie powinieneś się z nią zapoznać. Tak, boisz się odrzucenia, jednak dzięki swojej inteligencji masz doskonałą wymówkę – 1000 wymówek, dlaczego nic robienie jest w tym wypadku zupełnie uzasadnione. Ty się boisz odrzucenia – twój mózg utwierdza cię w przekonaniu, że masz racje, i z tego i tak nic nie wyjdzie.
Jak możesz temu zapobiec? Zapamiętaj zasadę trzech sekund. Od momentu, gdy zobaczyłeś kobietę, która ci się spodobała, masz 3 sekundy, aby zrobić pierwszy krok w jej kierunku. Trzy sekundy, zanim twój mózg się zbudzi z oszołomienia i wyprodukuje 1000 „nie“.

Zaczynamy (o dziwo!) czymś, co zawiera ziarno prawdy. Zamiast zastanawiać się, trzeba działać. Bo w innym przypadku robisz „meh, nie ma sensu” i nie zapytasz tej uroczej, stojącej obok, moknącej dziewczyny, czy ma ochotę skryć się przed deszczem pod Twoim parasolem.
Pewnie i tak by nie miała.
Poza tym – mądrzy? Wszyscy ludzie są głupi. Mądrość =/= inteligencja, autor popełnia błąd leksykalny.

2: Myślisz, że po prostu nie możesz być z kobietą mniej inteligentną niż ty
Poza nielicznymi wyjątkami, prawda o kobietach jest taka, iż im bardziej seksownie wyglądają, tym mniej mają w głowie. Zapewne dość wcześnie zrozumiały one, iż ich wygląd jest wystarczająco cennym „kapitałem“ i przestały się troszczyć o mózg.
Obcowanie z taką kobietą może wydać ci się męką. Nie ma z nią o czym rozmawiać – chyba że o plotkach, zakupach i o tym, co zdarzyło się w jakimś reality show, o którego istnieniu dotychczas nie wiedziałeś. Z innej strony, to, o czym ty zwykłeś rozmawiać, zanudzi ja na śmierć. Taaak, mamy tu problem…
Wcale nie jest tak, że inteligentni mężczyźni z łatwością mogą zaimponować głupiutkim kobietom. Nie, nic bardziej mylnego. Znacznie łatwiej jest zaimponować kobiecie rozumnej, takiej, z którą możesz porozmawiać na interesujące cię tematy, taką, która doceni i zachwyci się twoją wiedzą i inteligencją. Poza tym, takie kobiety są często niezależne, ich grono przyjaciół rzadko ma na nie większy wpływ, dlatego zazwyczaj robią to, na co mają ochotę. A po miłej i rozumnej konwersacji mogą mieć ochotę na coś więcej. Z innej strony, mniej rozumnym dziewczynom łatwiej zaimponować wyglądem.
Co możesz zrobić w tej sytuacji? Cóż, zależy od tego, czego pragniesz. Jeśli czujesz, że absolutnie musisz przespać z tą głupiutką kokietką, cóż, działaj. Udawaj, że interesuje cię to, o czym ona mówi, i mów o tym, o czym ona chce usłyszeć. Zapewne nie uda się wam stworzyć udanego związku, ale na jedną noc to powinno wystarczyć.
Nie uważam tak. Przede wszystkim dlatego, że do tej pory poznałem może pięć kobiet/dziewczyn inteligentniejszych ode mnie. No co? jestem egoistą. Nadmierne grymaszenie doprowadziłoby do znacznego zmniejszenia grupy, której przedstawicielkami mógłbym się zainteresować. W sumie i tak na jedno wychodzi – „meh, nie ma sensu”.
Zauważyłem jednak, że ciężko się z nimi obcuje. Ich niezależność i poczucie własnej wartości jest nieco przerażające. Istnieje wyraźny kontrast między nimi i… tą drugą grupą. Znacznie większą. Niestety (?). Zastanawiam się również, czy może to działać w drugą stronę. Bo podobno potrafię być przerażający, może czynnik to powodujący jest taki sam?
Bardzo mnie smuci tendencja autora do spłycania relacji w układzie kobieta-mężczyzna do seksu. To takie prymitywne. Zwierzęce wręcz. Sprowadzanie człowieka do postaci maszyny napędzanej popędem seksualnym oraz głodem jest złe, nawet jeśli to prawda. Powinnyśmy dążyć do osiągnięcia czegoś więcej, jakiegoś ubogacenia.

3: Twoje zainteresowania prawdopodobnie ją uśpią
Tak, to boli. Uwielbiamy rozmawiać o tym, co nas interesuje. Niestety, jeśli będziesz rozprawiał o psychologii, zarządzaniu, ekonomice czy biznesie – na tematy, które są uważane za „inteligentne“ – zanudzisz na śmierć większość kobiet…chyba że trafisz na taką, która ma podobne zainteresowania. Szanse są jednak znikome…
Jak możesz rozwiązać ten problem? To proste. Staraj się rozmawiać na tematy, które interesują JĄ. Jeśli zależy ci na niej, spróbuj przynajmniej udawać zainteresowanie. Możesz też sprowadzić rozmowę na tematy neutralne, takie, na które każdy ma coś do powiedzenia.

Co to jest ekonomika? Dobra, mniejsza z tym.
To też jest prawda. Dlatego nie przepadam za rozmawianiem. Po prostu zdaję sobie sprawę z tego, że ludzi nie interesuje to, co mam do powiedzenia.

4: Niewiele kobiet zrozumie twoje dowcipy
Śmieszy cię ironia, satyra, gra słów… cóż, przygotuj się na to, że ona nie zrozumie, co w tym śmiesznego. Rozwiązanie? Jeśli generalnie nie jesteś zabawny, trzymaj się z daleka od dowcipów.

Jak na przykład dzisiaj, kiedy Weronika (którą oczywiście pozdrawiam) nie załapała tego żartu wymagającego znajomości zasady nieoznaczoności Heisenberga.  Ja z kolei nie wiedziałem, w jakiej tonacji gra chemik na gitarze, więc był remis.

5: Kierujesz się logiką, nie uczuciami
Ten problem dotyczy zapewne wielu mężczyzn, jednak szczególnie – mężczyzn inteligentnych. Oni po prostu rozumują logicznie, nie potrafią inaczej. Logiczny mózg takiego logicznego mężczyzny podpowiada mu logiczne rozwiązania, w jaki sposób ma zaimponować kobiecie. Problem polega na tym, że kobietę moc a nic nie obchodzi logika – chcą wiedzieć o twoich uczuciach. Kobieta zostanie z Tob na noc nie dlatego, że jest to logiczne. Prześpi z tobą, jeśli… tak poczuje.
Jeśli chcesz zwiększyć swoje szanse, postaraj się wyrazić to, do czego doszedłeś logicznie, za pomocą słów, wyrażających uczucia. Na przykład, zamiast mówić „myślę, że jest to logiczne“, mów „czuję, że powinniśmy to zrobić“.

Wyzywam Was, znajdźcie chłopaka, który mówi swojej dziewczynie, że powinni coś zrobić, bo to logiczne. Autora zdecydowanie poniosła fantazja.
Niedawno kolejny raz przekonałem się, że uczucia należy spętać łańcuchem rozumu i woli i nie dopuszczać ich do głosu, bo może to mieć tragiczne skutki, toteż uważam, że kierować się trzeba przede wszystkim logiką, chłodno kalkulować i nie dawać ponosić się emocjom. Co jest zawarte np. w pierwszym wersie Kodeksu Jedi.

6: Masz wyższe standardy
To normalne, ty jesteś inteligentny, dlatego na dłuższą metę potrzebujesz mieś kogoś inteligentnego u swego boku. Po prostu nie potrafisz rozmawiać o plotkach i zakupach przez dłuższy czas. Niestety, oznacza to także, że będziesz miał znacznie mniejszy wybór niż twoi „głupsi“ koledzy. I, niestety, spotkasz wiele nieodpowiednich kobiet…
Niestety, niewiele możemy na to poradzić? Możesz chodzić na „jednonocne“ randki przez całe życie lub czekać na tą odpowiednią – i mieć nadzieję, że życie nie minie ci na czekaniu…

Jak ja siebie widzę na „jednonocnych” randkach.
Ten punkt akurat mnie frasuje, bo z jednej strony, jak już napisałem, dziwnie mi się rozmawia z kimś inteligentniejszym ode mnie (ponownie, wiem, że jestem egoistą), ale z drugiej tępe dziewczyny… Mam jedną w domu i mi wystarczy.

Nie było podsumowania. :(
Podczas czytania tych wypocin towarzyszyło mi nieodparte wrażenie, że tekst był pisany pod pewną grupę odbiorców i miał na celu wytłumaczenie im, że to wcale nie jest ich wina, że to wszyscy inni są głupsi. Co jest nie do końca prawdą, bo – jasne, idiotów jest masa – ale trzeba nad sobą pracować, jeśli ma się aspiracje do funkcjonowania w społeczeństwie.
Ja mam na to chwilowo wyjebane i życie wśród ludzi niezbyt mi się uśmiecha, więc „meh, nie ma sensu”, idę rozwiązywać równania wykładnicze.

Tekst oczywiście skopiowany z portalu Erodate.pl, jeśli macie ochotę, to możecie tam znaleźć zestawienie dziesięciu aktorek z filmów pornograficznych, z którymi rozsądnie byłoby się ożenić. Beznadziejne zestawienie. I nie dlatego, że mam swoją prywatną listę tego typu, tylko po prostu słabo napisane.

Jaskier

PS W tym tekście było tyle błędów i to prymitywnych literówek, które powinny być wyłapane podczas korekty, że aż nie mam ochoty wyliczać wszystkich. Jeśli Wy macie, możecie je podać w komentarzach.

Read Full Post »

Tyle dobra.
Jestem sobie dzisiaj w sieci dyskontów Stonka, patrzę, a tam filmy na DVD. Raczej nic specjalnego, zważywszy na to, że wołają 15zł bez grosza za sztukę. Kompletna seria Piraci z Karaibów, resztki ubiegłorocznej wtopy pt. John Carter, Osada i Znaki Shyamalana i coś tam jeszcze – bez szału.

Po tym rozczarowaniu moją uwagę przykuły wyłożone nieopodal książki. Opowieści ze świata wiedźmina były wśród nich. I to dwadzieścia złotych poniżej ceny z okładki.
Niestety jedyny egzemplarz był dosyć mocno wydotykany przez zwiedzających, a pani z ochrony powiedziała mi, że nie mają drugiego na magazynie (prawdę powiedziawszy, niezbyt w to wierzę). Szybka kalkulacja – stwierdziłem, że nie ma sensu brać książki z okładką postrzępioną (leciutko, ale zawsze) na rogach, w dodatku u dołu miała paskudne wgniecenie.
Na szczęście w następnej odwiedzonej Stonce znalazłem egzemplarz (również jeden, do tego był schowany za czymś_tam, więc przestraszyłem się, że nie ma i przyjechaliśmy tam na próżno) w niemalże nienagannym stanie. No i wziąłem.
Zobaczymy, co to ci Ruscy przygotowali.

Poza tym zauważyłem pewien postęp – w tarnobrzeskim Kauflandzie gównianie filmy dostały już jedną półkę w regale, niestety pierońsko nisko i cholernie niewygodnie się tam grzebie. Trzeba kucać. Nie było nic ciekawego – królował Pattinson w kilku częściach Zmierzchu i jakimś jeszcze jednym filmie. Uwodziciel.

Udało mi się również w końcu znaleźć buty do garnituru. Tyle wygrać.
W normalnych sklepach na dziecięcym nie mają odpowiednich, a te dla dorosłych są za duże, więc był z tym problem. Miałem takie okropne, z beznadziejnymi sznurowadłami.
A „Trza być w butach na weselu”. W sobotę. A następnie na maturach próbnych w przyszłym tygodniu. I na studniówce w styczniu. I na maturach w maju.

Jaskier

Read Full Post »

Wracam sobie do domu, lekko skonfundowany tym, że nauczyłem się dzisiaj liczenia pochodnej funkcji, a jutro znowu nie ma fizyki.
Prócz obiadu czekała na mnie paczuszka.

Kilka dni temu dostałem na skrzynkę mailową odpowiedź od organizatorów konkursu, w którym można było wygrać książkę pt. Niezwykła historia Marvel Comics. W której zawarto, co za niespodzianka, niezwykłą historię Marvel Comics – wydawnictwa odpowiedzialnego za stworzenie Spider-Mana, Kapitana Ameryki, Hulka, Fantastycznej Czwórki i całej reszty tej kolorowej hałastry.

Fajna rzecz, jeśli się czymś takim interesujesz. A cena z okładki to 59,90zł, toteż raczej miałbym opory przed sprawieniem jej sobie samemu. No ale – skoro ją wygrałem – to będę miał okazję przeczytać. I pewnie coś tu o niej kiedyś napiszę.

Przy okazji, nagrodzonych miało zostać, o ile mnie pamięć nie myli, dwadzieścia osób, więc chyba frekwencja była słabiutka, bo mój tekst był pisany na szybko, do tego późno w nocy, zatem nie był jakiś specjalnie wybitny. Zadanie polegało na napisaniu, którego z bohaterów uważasz za najlepszego i uargumentowaniu odpowiedzi. Moje zgłoszenie wyglądało następująco:

Wydawnictwo Marvel dało światu wielu wspaniałych bohaterów, ale moim
prywatnym numerem jeden jest Spider-Man.

Cenię go za podejście do misji, za wierność ideom wpojonym mu przez wuja i za to, że potrafi jednocześnie mieć niezwykły dystans do świata i bezwzględnych łotrów, z którymi walczy na co dzień. 
Istotne również jest to, że zmaga się nie tylko z superbandziorami – każdego dnia jako Peter Parker staje naprzeciw wyzwaniom typowym dla każdego nastolatka. Ma na głowie nie tylko patrolowanie ulic, musi również odrabiać zadania domowe i wypełniać domowe obowiązki. To nieco dziwne, jak na superbohatera. Jednak rozpisanie tego bohatera w taki właśnie sposób zagwarantowało mu sukces i umożliwiło przetrwanie do dzisiaj, ba! stanie się flagową postacią Marvela.
No i to mistrz sucharów. :D

Szału nie ma.
Wniosek jest prosty – warto brać udział w tych trywialnych konkursach organizowanych na fejsbukowych fanpejczach, ponieważ istnieje spora szansa na to, że się coś wygra.
Organizatorami konkursu było wydawnictwo od tej książki i bodajże Disney.

Jaskier

Read Full Post »

W końcu jest.
Zapraszam do tekstu o najnowszej powieści Andrzeja Sapkowskiego.
Jeśli ktoś nie ma ochoty czytać przeszło dwustronnej recenzji, to – czyniąc długą historię krótką – polecam.
KLIK

Jaskier

Read Full Post »

Jest taka społeczna presja w Internecie (głównie na jutjubach, ale trwa u mnie akcja pozyskiwania nowych odbiorców, a być może ktoś z oglądających TAKIE filmiki potrafi czytać, więc jakoś tu trafi), żeby poruszać pewne niezwykle istotne i interesujące wszystkich kwestie.
Wyszukajcie sobie kanał jakiegoś początkującego video-blogera, to zrozumiecie, o co mi chodzi.

Toteż postanowiłem załatwić to wszystko w jednym wpisie, nie rozmieniać się na drobne, po prostu mieć to z głowy.
Kolejność zupełnie losowa.

Przyjaźń

Bo w dzisiejszych czasach to nie ma przyjaźni. Jest tylko taka udawana. Prawdziwych przyjaciół jest niewielu i poznasz ich w biedzie.
Przyjaźń. Co to w ogóle jest przyjaźń? Według Arystotelesa, jedna z cnót, chociaż w przeciwieństwie do cnót kardynalnych, nie jest ona cnotą normatywną. [za Wikipedią]
Przyjaciele są ważni w życiu. Są jak cząsteczki tlenu. Bez nich życie nie jest możliwe. Chyba że jesteś drożdżem.

Pozytywne myślenie

Druga połowa to pewność siebie. Jeśli Ci jej brakuje, to musisz ją zdobyć. Odbądź wędrówkę do własnego wnętrza i odszukaj tam swoją pewność siebie. Ona tam jest, czeka na odkrycie. Potem jedynie łączysz ją z pozytywnym myśleniem i potem jest porażka, ale się nią nie przejmujesz, bo myślisz pozytywnie i jesteś pewny swoich sił i możliwości!

Pozerstwo

Ojeju! Jak ja nie cierpię pozerów. Tych wszystkich cwaniaczków, którzy wożą się po świecie w markowych ciuchach i z najnowszymi gadżetami, a nie mają sobą nic do zaoferowania. Wydaje im się, że mają wielu przyjaciół, ale to nieprawda – ludzie w ich otoczeniu liczą na to, że udzieli im się nieco sławy.
Sami są pozerami. Nie cierpię pozerów!

Miłość

Miłość. Smutek. Melancholia. Cierpienie.
Miłość to jest w bajkach Disney’a.
Miłość romantyczna, niespełniona, zakończona niekoniecznie udaną próbą samobójczą.
– Piotrze, miłujesz mnie?
Miłości nie można ponoć kupić. Mój korespondencyjny przyjaciel z Ukrainy jest innego zdania.

Imprezy

Kluczowy punkt każdego piątku.
Najlepsza impreza to taka, z której się najmniej pamięta. Podobno. To znaczy tak czytałem w Internecie. Ale przecież On nigdy nie kłamie.
Impreza dobra rzecz. Można poobserwować ludzi w naturalnym środowisku. Niczym darmowe safari i nie jesteś zagrożony porwaniem i zgwałceniem przez muzułmańskich ekstremistów.
Jak chodzisz na imprezy, to poznasz wielu nowych ludzi. Ja poznałem… nie mogę się doliczyć, ale było ich wielu. No po prostu imię ich jest Legion.

Kompleksy

Nie możesz mieć kompleksów! Słabości trzeba przezwyciężać!
Pamiętasz, co pisałem przy okazji pozytywnego myślenia? Przywołaj tamtą lekcję i zastosuj zawarte w niej rady. To pomoże. Uczyń ze swoich przywar zalety, wykorzystaj je niczym tarczę.

Rady dla początkujących

A teraz na poważnie. Przestańcie pisać i gadać do kamery o tych wszystkich wymienionych wyżej sprawach. Brutalna prawda jest taka, że to nie jest odkrywcze lub komukolwiek potrzebne. Często* odnoszę wrażenie, że ludzie zakładają sobie kanał na serwisie YouTube i pierwsze, co robią, to rozpisują listę tematów obowiązkowych, a następnie mniej lub bardziej konsekwentne odptaszkowywują kolejne pozycje.
– Mam nowy kanał na jutjubie i nagrałem filmik powitalny, o czym by tu opowiedzieć w następnym? Wiem! nagram coś na temat kompleksów. To genialny pomysł, wielu wspaniałych ludzi na kompleksy, a nie powinni. Z kompleksami trzeba walczyć. Powiem im to, uświadomię ich!
Lepiej przeczytajcie jakąś książkę.  A potem kolejną. I tak aż do skutku.

*To znaczy nie często, ale za każdym razem, gdy zabłądzę i trafię na tego typu kanał. Średnio raz w miesiącu.

Jaskier

PS Obiecany niegdyś unboksing batona jest w trakcie tworzenia. Wyszedł już poza fazę koncepcyjną.

Read Full Post »

Wujek Ben hipisem. Dlaczego wujek Ben jest hipisem?

Początkowe siedem zeszytów serii Ultimate Spider-Man wydanej u schyłku minionego wieku w ramach naganiania nowych mas odbiorców do czytania komiksów. Za scenariusz oraz rysunki odpowiadają Brian Bendis i Mark Bagley. Jak im wyszło opowiadanie historii tej kultowej postaci na nowo?

Peter Parker jako etatowe szkolne popychadło. W laboratorium gryzie go pająk, wskutek tego incydentu chłopak staje się Efronem na swojej dzielni. Dosłownie. Automatycznie dostaje przystawiającą się blondynkę i miejsce w szkolnej drużynie koszykarskiej. Niezły awans społeczny.

Zważywszy na to, że ta nagła popularność jest dla chłopaka szokiem, odbija mu. I zachowuje się jak typowy za mało bity w domu nastolatek. Jego zdaniem odsyłanie go do pokoje jest niepoważne, bo ma piętnaście lat. To jest strasznie irytujące, więc wychodzi na to, że autor scenariusza się postarał. Bo pewne swoich sił i możliwości gnojki są irytujące również w rzeczywistości.

Niestety wielka drama i zmiana nastawienia albo raczej powrót do normalności, bo Peter to w gruncie rzeczy dobry chłopak, następuje na zaledwie kilku kadrach. Spider-Man stoi smutny na dachu i mówi, że teraz rozumie, o co chodzi z tym tekstem o wielkiej mocy, która idzie w parze z wielką odpowiedzialnością. Oczywiście wcześniej obserwujemy relacje Petera z wujostwem i rówieśnikami, więc w sumie kupujemy ten motyw zrozumienia własnego błędu i pragnienie zadośćuczynienia. Aczkolwiek moim zdaniem przemiana była lepiej zaznaczona w ubiegłorocznym filmie Webba, w którym Parker na początku działalności kierował się wyłącznie pragnieniem zemsty i dopiero z czasem zrozumiał, że nie o to chodzi, że nie tego by oczekiwał wujek Ben.
Po scenie na dachu wynosi dzieci z pożaru, łapie bandziorów i w ogóle jest taki strasznie okropecznie bardzo dobry. Geneza sensu stricto zajmuje w sumie pięć z siedmiu zeszytów wchodzących w skład tego albumu.

Ostatnie dwa natomiast dotyczą dostrzeżenie nowego herosa przez media (świetna scena w redakcji Daily Bugle) i ochłonięcia Petera, co jest zaznaczone poprzez wypisanie się z drużyny*. Dochodzi w nich również do pierwszej poważnej potyczki. Co to bowiem za superbohater, który zajmuje się łapaniem facetów wyrywających babciom torebki? Potrzeba superzłoczyńcy. W tej wersji geneza pajęczych mocy Parkera jest ściśle związana z firmą Normana Osborna, toteż padło na Green Goblina. Który nigdzie nie zostaje tak nazwany. Zakładam, iż ten pseudonim wymyślą pismaki w następnych zeszytach.
Jak wszystkie postacie również i ten paskud został na potrzeby uniwersum Ultimate przerobiony. I… niby wygląda lepiej od filmowej wersji, ale stanowczo nie jestem fanem tego projektu. Może to kwestia przyzwyczajenia do starszego wizerunku (Spider-Man: The Animated Series na propsie).

Kiedy Peter przestał już się fochać i zaczął się normalnie zachowywać, można dostrzec, że faktycznie w pojedynku na suchary mógłby zmierzyć się z Karolem Strasburgerem. To taka jego dodatkowa supermoc i została w tym komiksie poprawnie zaakcentowana.

Pojawia się również Mary-Jane Watson, pełniąca rolę przyszłej pierwszej dziewczyny Parkera (w końcu Gwen nie można drugi raz tak spektakularnie zabić). Z Peterem jest w takim dziwnym niby-związku. Właściwie nie wiadomo, co między nimi jest. Fochy dziewczyny o tę przystawiającą się blondynkę pozwalają przypuszczać, że ona by chciała, ale z niego jest za wielka pierdoła, żeby coś z tym zrobić. I kończy się na wspólnym odrabianiu lekcji.

Strona wizualna nie powala, dodatkowo Peter dostał takie dziwne niby-krótkie włosy i na niektórych kadrach ma dziewczęcą figurę. W dodatku Green Goblin jest pokracznie pokolorowany. Nie zostanę fanem Bagley’a.

W ramach materiałów dodatkowych Hachette obdarowuje nas przedmową, trzema stronami przybliżającymi powstanie uniwersum Ultimate, jedną (ale to nie tragedia, bo mi się zupełnie nie podoba styl, w jakim zostały wykonane) alternatywną okładką i galerią postaci przedstawiającą zmiany w projektach przeciwników Spider-Mana w trakcie przenoszenia do świata Ultimate.

Raczej najsłabszy z tych, które mam, ale bierze się to stąd, że to geneza postaci. Znanej postaci. Sztandarowej wręcz.
Trochę razi to, że złoczyńca jest zły, gdyż jest zły i chciwy. Tak po prostu. Hm… w sumie jestem ciekaw, czy po powrocie do ludzkiej postaci, o ile takowy nastąpi, Norman Osborn wciąż będzie zły i chciwy. Dla Sama Raimiego nie okazało się to takie oczywiste.
Zamiast pokazać więcej bandziora, rzucają roznegliżowanego Petera tańczącego na stole i jego problemy z dorastaniem. W sumie to jego geneza.

Jaskier

*SYMBOLIZM!

PS Oczywiście musiałem o czymś zapomnieć.
Komiksy z tej kolekcji mają pokolorowane na czerwono arkusze z panelami przyklejone do wewnętrznej strony okładki. Taki rodzaj ozdobnika. Całkiem przyjemnie to wygląda.
Niestety w moim egzemplarzu spod czerwonego arkusza wyciekł klej i utworzył paskudne bąbelki.

Read Full Post »

Older Posts »