Poniższa hurraoptymistyczna opinia dotyczy wyłącznie sezonu pierwszego. Drugi jest wciąż przede mną.
Początkowo moje podejście było diametralnie odmienne – no bo co? Zebrali pomocników pierwszoligowych herosów DC i utworzyli z nich drużynę? Pierwszy odcinek również mnie nie do końca przekonał, gdyż jego jedynym celem było pokazanie powodu utworzenia zespołu, w dodatku jedna z postaci została wrzucona jako żeńska Nastoletnia Wersja bohatera w ostatniej scenie.
Potem jednak wszystko uległo zmianie.
W tym serialu nie ma bowiem żadnych zapychaczy i jeśli pojawia się odcinek poświęcony konkretnej postaci, to ma on zupełnie inną formę niż te z innych seriali (np. Wolverine and the X-Men). Oprócz rozwijania danego bohatera wpływa na całą grupę, rozszerza uniwersum tej serii. Co – rzecz jasna – widać dopiero po upływie kilku następnych odcinków. Nawet jeśli epizod rozpoczynał się sceną, na widok której reagowałem żachnięciem i stwierdzeniem, że znowu jakichś kosmitów wrzucili (w jednym odcinku kosmicznych, powerrangersowych Planetarian SIC!), to już po kilku minutach wychodziło na jaw, że kiczowatość zostanie dobrze zagospodarowana, postacie postawione przed nowym zagrożeniem, a w finale okazało się, że wszystko było ze sobą powiązane.
Ową ciągłość wydarzeń oraz stałe rozwijanie serialowego uniwersum oceniam w Young Justice bardzo wysoko. Wyżej jedynie postacie, które bardzo szybko wychodzą poza ramy, które im sam w pierwszym momencie nieopatrznie nałożyłem. To nie są jedynie pomagierzy, to nie są tylko Nastoletnie Wersje superherosów, których lubimy – to pełnoprawne postacie, które docenimy już po kilku odcinkach. Rzadko kiedy zdarzało mi się, bym tak szybko przekonał się do raczej nieznanych mi bohaterów (nie mogę powiedzieć, że znałem wcześniej kogoś poza Robinem), a tutaj stało się to w okolicy czwartego epizodu.
Nie jest też tak, że każdemu z widocznej wyżej szóstki przypisano jedną, dwie cechy i kazano odgrywać jakąś archetypową rolę – każdy z nich ma jakiś sekret, gorszy moment i czegoś się uczy. Zupełnie niczym prawdziwi ludzie.
Technicznie także jest bardzo dobrze, nie mam żadnych zastrzeżeń do animacji, doboru głosów (oglądałem wersję z oryginalnym dubbingiem) i tego typu spraw.
Zdecydowanie polecam. Nie tylko miłośnikom uniwersum DC (im w ogóle trzeba?), ale każdemu, kto ma ochotę obejrzeć przygody interesujących bohaterów.
Jaskier