Feeds:
Wpisy
Komentarze

Posts Tagged ‘WKKM’

okladka-600
Zacznę od tego, iż nie do końca jestem obeznany w realiach postdomowowojennego uniwersum Marvela. Jasne, z grubsza wiem, o co się tam rozchodziło, ale nie przeczytawszy ani głównej serii, ani żadnego z towarzyszących jej uzupełniaczy, siłą rzeczy czuję się w tym środowisku nieco obco. Jednakże podstawowe informacje, plus materiały zawarte we wstępie do tego tomu, pozwoliły mi w pełni cieszyć się fabułą autorstwa Warrena Ellisa.

Wewnętrzny konflikt pomiędzy zamaskowanymi stróżami sprawiedliwości powiązany z ustawą o rejestracji superbohaterów w zasadzie jest tutaj wciąż widoczny i bardzo, że się tak wyrażę, żywy. Państwo zajmuje się teraz zwalczaniem herosów, którzy nie podporządkowali się i wciąż działają na własną rękę. Oddział uderzeniowy składa się z byłych superprzestępców, a jego mózgiem jest Norman Osborn.
Sporą zaletą tej historii jest wysunięcie na pierwszy plan postaci, które w zasadzie są trzecioligowe. Oczywiście, Osborn (z jakiegoś powodu wyglądający jak Tommy Lee Jones w Ściganym) jest wrogiem numer jeden Spider-Mana, ale on tutaj jedynie pociąga za sznurki. Venom zmienił żywiciela, więc to w sumie inna postać, spośród reszty Thunderboltów wcześniej znałem wyłącznie Bullseye’a, przyznacie jednak, że ciężko postawić go obok prawdziwych tuzów przestępczego świata Marvela. Nawet tutaj jego motorem napędowym jest nienawiść do Daredevila. Również po przeciwnej stronie barykady nie staje nie wiadomo kto. No bo hej! ile komiksów z Rickiem Flagiem czytaliście? Albo ze Steel Spiderem?
Sięgnięcie po postacie, z którymi czytelnicy nie mają do czynienia bez przerwy, pokazało, że ważne wydarzenia (które dzieją się zaskakująco często jak na takie zmieniające oblicze świata) mają ogromny wpływ również na prowincjonalne postacie. Konflikty na szczycie hierarchii superbohaterskiej mogą mieć tragiczne skutki dla działających na poziomie ulicy bojowników.

Równie bardzo podobają mi się wszelkie wstawki będące elementami propagandy. Koncerny medialne i przemysłowe będące na smyczy władz robią obywatelom wodę z mózgu, serwując im nieustanną, kształtującą światopogląd papkę w telewizorni lub wypuszczając na rynek linię zabawek przedstawiającą członków Thunderbolts, aresztujących anarchistę i terrorystę – Kapitana Amerykę (z „krzyczącym” układem dźwiękowym!). Dzięki temu komiks pozwala spojrzeć na media z nowej, bardzo ciekawej perspektywy, ponieważ pokazuje, jak łatwo wykreować łotra na bohatera, a dotychczasowego bohatera zmieszać z błotem.

Także kreska jest miodna i skutecznie uprzyjemnia odbiór tego albumu. Mike Deodato oraz kładący kolory Rain Beredo i Dave McCaig odwalili kawał dobrej roboty, tworząc zestaw szczegółowych ilustracji.

Polecam, przyjemnie się czytało. Wiara w potwory pozwala spojrzeć na uniwersum Marvela z zupełnie innej strony, nie ciągle tych samych postaci. No i może zrobią film z tą drużyną, więc warto przeczytać, nim stanie się to modne.

Jaskier

PS Stronę tytułową mam w takim okropnym stanie, ale dzisiaj dzwoniłem do BOK-u i miła pani mi powiedziała, że wyślą działający egzemplarz. KLIK KLIK

Dam Wam znać, gdy przyjdzie nówka-nieśmigana.

Read Full Post »