Matko! Tyle dobra!
Mam nadzieję, że już przeszła Wam poświąteczna, wywołana obżarstwem zgaga, wszystkoście albo zjedli, albo załadowali do zamrażarek, żeby nie trzeba było wyrzucać, a goście mieli na tyle taktu, żeby na wczoraj (gdyż jest trzy po dwunastej w poniedziałek) się już ewakuować i pozwolić posprzątać po trzech dniach siedzenia przy suto zastawionym stole i włączonym telewizorze.
Jeśli chodzi o mnie, to moją ulubioną kolędą jest Bóg się rodzi. Jeśliście mieli kiedy wątpliwą przyjemność polegającą na siedzeniu (bądź staniu) obok mnie w kościele, to na pewno możecie to potwierdzić.
A poza tym chce mi się pić i lubię kapustę z grochem mojej mamy.
(przerwa techniczna na uzupełnienie płynów)
To, co widać na zdjęciu wyżej, to różnej maści fanty, które wzbogaciły moją kolekcję w ostatnich dniach (część jest brata, ale on jest sporo młodszy, więc mogę śmiało mówić, że to wszystko moje).
Lista z komentarzami:
- Wolverine: Starszek Logan
Pisiąty czwarty tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Ponura (a jakże!) wizja przyszłości. Przeczytałem i bardzo mi się podobał. Jest krwawo oraz brutalnie, tytułowy „staruszek” to gość, z którym zdecydowanie nie chcesz zadzierać.
Wkrótce napiszę więcej na temat tego komiksu.
- Assassin’s Creed: Czarna Bandera
Wziąłem, bo mi brakowało do darmowej przesyłki, a na to była akurat całkiem spora zniżka. Mam nadzieję, że powieść z piratami na pierwszym planie okaże się lepsza od Porzuconych, a przynajmniej nie będzie w połowie streszczeniem którejś z części cyklu gier.
Kiedy coś o niej? Nie mam pojęcia, w najbliższym czasie napiszę coś o poprzedniej asasyńskiej powieści Bowdena.
- Cudowny chłopak Billy
Bogato ilustrowana książka poświęcona zapomnianemu współtwórcy postaci Batmana – Billowi Fingerowi.
Warto znać i mieć, w dodatku nabyłem za połowę ceny.
- Tysiąc imion
Wielka niewiadoma spod znaku gunpowder fantasy. A przynajmniej tak klasyfikuje tę cegłę wydawca.
Przeczytam pewnie dopiero na feriach i nie omieszkam jakoś skomentować. Może być fajnie, bo skrzyżowanie magii i technologii rodem z czasów Sienkiewiczowskiej Trylogii może dać wspaniały efekt.
No właśnie – może, a nie musi.
Czytał ktoś?
- Skyrim
Brat po bodajże sześciu miesiącach jęczenia w końcu uprosił piątą część cyklu The Elder Scrolls.
I tak się złożyło, że kurier zapukał do drzwi, gdy był sam w domu, więc gra została odpalona tydzień wcześniej. Coś tam trochę pykam i nawet fajnie się tym moim orkiem biega i strzela z łuku, aczkolwiek stwierdzam ze zdziwieniem, że granie tak jakoś nie daje to już tyle frajdy, co dawało jeszcze dwa lata temu.
Chyba się starzeję.
- X-Men: Przeszłość, która nadejdzie
Ujrzałem w promocji przy kasie w Empiku i nie mogłem się powstrzymać.
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że tamtego dnia nie kupiłem żadnego innego filmu/książki/komiksu i mam na to świadka!
Mój tekst o najnowszej produkcji o mutantach znajdziecie TUTAJ.
Pewnie po ponownym obejrzeniu wrzucę ten link raz jeszcze wraz z informacją, czy jego zawartość jest wciąż aktualna.
- Ucieczka Einsteina
Pierwsza w mojej skromnej biblioteczce pozycja ze świata Warhammera 40.000. Mam ochotę wkręcić się mocniej w to uniwersum, a sklep, w którym składałem zamówienie, nie miał już dostępnej Herezji Horusa, toteż wziąłem to.
Trochę mi wstyd znać pogrążony w wojnie wszechświat czterdziestego pierwszego millenium wyłącznie z gier z serii Dawn of War.
***
To by było na tyle, bo pewnie nie interesuje Was, jaki szampon dostałem, natomiast co dostała ode mnie moja dziewczyna, mogłoby Was interesować aż za bardzo.
Pozdrawiam Was ciule i do przeczytania we wtorek rano.
Tak sądzę.
Jaskier