Feeds:
Wpisy
Komentarze

Posts Tagged ‘Taron Egerton’


Chyba Matthew Vaughn zostanie moim idolem*. Widziałem trzy z sześciu filmów, które wyreżyserował, każdy mi się podobał.

Kingsman bierze na warsztat wszystkie sztampowe motywy z filmów szpiegowskich, miksuje je, wsadza do pieca i w efekcie otrzymujemy coś naprawdę smakowitego. Cały urok tej produkcji polega na tym, że potrafiono w niej sprytnie połączyć klasykę w postaci strzelającego parasola, łotra z bazą skrytą pod powierzchnią lodowca etc. ze współczesnymi zagrożeniami cyberterroryzmem i konsekwencjami globalizacji.

O co się więc rozchodzi?

Przedsiębiorca i filantrop Valentine (prześwietny, sepleniący Samuel L. Jackson) zamierza ocalić naszą cywilizację. Jak to bywa w przypadku bondowskich łotrów, jego środki bynajmniej nie są humanitarne. Dość powiedzieć, że jest jednym z tych ludzi, którzy wierzą, że największym kataklizmem w dziejach ludzkości jest przeludnienie.
Jego obejmującą cały świat intrygę mogą powstrzymać jedynie członkowie elitarnej agencji szpiegowskiej. Brytyjski akcent, szyty na miarę garnitur, komplet gadżetów – to podstawowe elementy ich arsenału. Misję zatrzymania Valentine’a otrzymuje Galahad (mistrzowski, brytyjski w każdym calu Colin Firth).
Równocześnie obserwujemy historię Eggsy’ego (bardzo sympatycznie prezentujący się Taron Egerton) – chłopaka przyjętego na szkolenie, który rozwija się, uczy szpiegowskiego fachu i z drobnego złodziejaszka przeistacza we współczesną wersję Jamesa Bonda. W ogóle mam wrażenie, że ten film ma więcej wspólnego z agentem 007 niż seria z Craigiem.

Przebieg akcji jest dosyć przewidywalny, chociaż kilkukrotnie dobitnie zaznaczono, że mamy do czynienia z pastiszem gatunku, kiedy to scenariusz gwałtownie wyrywa się z szablonu, a my dostajemy informację, że mimo iż twórcy mocno wzorowali się na klasyce, to „to nie jest film tego typu”.
Jednakże owa przewidywalność w żadnym wypadku nie jest wadą tej produkcji. Wzmaga jedynie jej urok. Cały czas czujemy, że reżyser panuje nad całością, nawet na moment nie zbaczając z obranej ścieżki i nie wychodząc poza konwencję.

Warto również dodać, że przekleństwa, krew a czasem i poodcinane kończyny latają w tym filmie na lewo i prawo, nikomu nie wadząc. To odświeżające po sterylnych amerykańskich blockbusterach, w których nie wolno klnąć, a krew pojawia się jedynie podczas czyjegoś ars bene moriendi.

***

Kingsman się po prostu bardzo dobrze ogląda. Nie widziałem jeszcze wielu tegorocznych premier, ale coś czuję, że znajdzie się w czołówce popcorowych filmów 2015 roku. Bo to najzwyczajniej w świecie dobry film jest – zabawny, niebojący się jechać po bandzie, bezkompromisowy.

Jaskier

*Wiedzieliście, że jego żoną jest Claudia Schiffer?

Read Full Post »