Hej, hej, hej! Czas pochwalić się nieco tym, co znalazłem pod choinką… uprzednio samodzielnie to tam włożywszy.
Po drobnych perturbacjach* paczki z gadżetami dotarły do klientów. W tym także do mnie.
Do zakupu zostałem skuszony ciekawą tematyką oraz promocją, jaka pojawiła się pod koniec listopada. Ale głównie tematyką. Fantastycznych światów jest bowiem tyle, że na pewno w paczce trafi się coś, co mnie niebotycznie usatysfakcjonuje – tak sobie myślałem, decydując się na zakup kota w worku. Władca Pierścieni, Wiedźmin, Warcraft, Heroes, Warhammer – w zasadzie każdy rycerzowo-potworowy świat prezentuje się w moich oczach interesująco.
Przejdźmy zatem do opisu i oceny poszczególnych składowych paczki.
***
KOSZULKA
T-shirt jest obowiązkowym elementem wchodzącym w skład Pixel-Boxa, a także każdej innej paczki z nerdowskimi gadżetami, jakiej rozpakowanie widziałem. Uwierzcie mi, trochę tego było.
Paczka w tym miesiącu zawierała koszulkę z Zeldy, wyprodukowaną przez Bioworld. Hura!(?)
Nie zrozumcie mnie źle, projekt nadruku jest w porządku, jakość na pierwszy rzut oka też niczego sobie, zobaczymy jeszcze, jak zniesie pranie. Na plus na pewno to, że jest czarna, a nie jakaś fikuśna kolorowa. Licencjonowana odzież swoje kosztuje, ceny tej koszulki na eBayu zaczynają się od 12 euro (sprawdzane pobieżnie).
Mimo iż nigdy w żadną część cyklu nie grałem, to będę nosił, nadruk mi się podoba.
***
FIGURKA
Bardzo liczyłem na to, że nie będzie Funko POP-a i niestety się przeliczyłem.
Mimo wszystko, figurka nie jest tragiczna, ma mnóstwo detali i rogaty hełm, dzięki któremu głowa nie jest typową dla tej marki bryłą z czarnymi kółkami w miejscach oczu.
Niestety, dla mnie wartości sentymentalno-nerdowskiej nie posiada, ponieważ w Skyrima grałem bardzo krótko. Figurka jednak jest spoko, jedna z lepszych wielkogłowych pokrak, jakie widziałem. W zasadzie jest dość neutralna – wygląda jak typowy mroczny wojownik z dowolnego typowego uniwersum fantasy, nieznajomość gry więc nie uniemożliwia zupełnie cieszenia się nią. No ale – Gandalf to to nie jest.
Sprezentuję ją bratu.
***
DUŻY FANT
Oprócz koszulki i figurki zazwyczaj można liczyć na jakiś praktyczny gadżet. Czy to inspirowaną jakąś grą solniczkę, czy to skarpety lub kubek.
W tym miesiącu było takie coś:
W pierwszej chwili miałem problem z rozkminieniem, cóż to takiego, ale na szczęście opakowanie zawiera wszystkie niezbędne informacje.
Jest to taki dynks, którego się używa podczas jedzenia jajka na miękko. Jestem wielkim fanem tak przyrządzonych jajek, mam wszystkie ich płyty, w dodatku akurat faktycznie potrzebowałem takiego fanta, gdyż poprzedni gdzieś się zagubił podczas przeprowadzki.
Uważam to za najlepszą składową grudniowego Pixel-Boxa, być może właśnie dlatego, że kiedyś przez pół godziny chodziłem po sklepie z wszelkiej maści kuchennym ekwipunkiem, szukając właśnie czegoś takiego. A tu przyszło i to nawet w nerdowskiej wersji.
Jakby co, podstawka działa, wczoraj przetestowałem.
***
MAŁY FANT
Czwartym elementem paczki był medalik z Harry’ego Pottera. Ma kształt złotego znicza i można go zawiesić na łańcuszku na szyi, ale jakoś nie czuję takiej potrzeby. Aha, łańcuszka w paczce brak.
Jestem sobie w stanie wyobrazić, że jakaś fanka Harry’ego montuje sobie ten bibelot we własnoręcznie zrobionej bransoletce, ale ja nie mam pojęcia, co z czymś takim zrobić. Na to miejsce wolałbym jakikolwiek brelok, który mógłbym przyczepić do kluczy. Albo replikę Jedynego Pierścienia. Z łańcuszkiem.
***
RESZTA
W paczce znajdowała się jeszcze widoczna powyżej drobnica – dwie wlepki, dwie przypinki i kartonik informujący o możliwości wygrania fakiegoś fanta dzięki umieszczeniu zdjęcia z zawartością tego Pixel-Boxa na swoim Instagramie.
***
PODSUMOWANIE
Paczka mnie nie zachwyciła, powiedziałbym nawet, że lekko się rozczarowałem. Pomimo tematu przewodniego, który – jak sądziłem – idealnie mi podpasuje, większość składowych paczki oceniam na – co prawda – dobrze wykonane, aczkolwiek nie w pełni satysfakcjonujące. Tak jest z koszulką i figurką. Złoty znicz to z kolei pierdółka, którą najprawdopodobniej wrzucę do szuflady i o niej zapomnę. Jedynie podstawka na jajko mnie naprawdę totalnie urzekła – jest to gadżet praktyczny i akurat mi potrzebny. Z tym jednym Pixel-Box trafił bezbłędnie.
Potraktowałem tę paczkę jako test i – niestety – Pixel-Box go oblał. Nie sądzę, bym w przyszłości zdecydował się jeszcze raz na zakup takiego pudełka-niespodzianki. Taką kwotę lepiej wydać na jakiś konkretny nerdowski gadżet, z którego będzie się w stu procentach zadowolonym. Tak przynajmniej uważam.
A jakie jest Wasze zdanie?
Jak oceniacie tego Pixel-Boxa?
Może zamawiacie jakieś inne paczki z nerdowskimi fantami?
Dajcie znać w komentarzach. ;)
***
*Zewnętrzny dostawca coś pokiełbasił z wysyłką jednego fanta i do klientów w tym miesiącu paczki dotarły z lekkim opóźnieniem, choć i tak przed Świętami. Mi to tam różnicy i tak nie robi, bo do domu wróciłem dwa dni po wizycie kuriera.
Tak przynajmniej zrozumiałem maila z BOK-u. Którego otrzymałem bardzo sprawnie. Za to należy się pochwała.
Jaskier
WPIS NIE JEST SPONSOROWANY.
Śledzę unboxingi różnych tego typu pudeł. Sam zdecydowałem się (głównie ze względu na cenę) tylko na My Geek Box, którego zamawiałem przez kilka miesięcy. Pixel-Box mnie jeszcze ani razu nie zachwycił.
Ja też właśnie sporo różnych oglądałem, lata temu u Ichabod kilka rodzajów otwierał, teraz u Dark Archona na kanale są regularnie i chciałem sam spróbować. A tu klops.
Ale przynajmniej próbowałem i sam się przekonałem, że to nie dla mnie.
My Geek Boxa zamawiałeś do Polski?
Tak. Korzystałem z różnych promocji/kodów (box powitalny w obniżonej cenie, darmowa wysyłka itp) i robiłem różne myki, aby wyszło jak najtaniej (zazwyczaj ok. 50 PLN za box). ;)